Małoinwazyjne leczenie złamania wybuchowego kręgów

Czy jazda na rowerze może zakończyć się złamaniem kręgosłupa? Otóż, niestety tak! Jest to rodzaj złamania wysokoenergetycznego, w którego trakcie dochodzi do złamania kręgów powodując ich uszkodzenie – najczęściej bez rozerwania rdzenia kręgowego.

Na ostry dyżur ortopedyczny w Carolina Medical Center na początku marca zgłosiła się pacjentka, która doznała złamania wybuchowego trzonu kręgu L2 po niefortunnym upadku w trakcie przejażdżki rowerowej.

Złamanie wybuchowe jest to odmiana złamania kręgu, w którym trzon w wyniku urazu, łamie się na wiele kawałków. Może dotyczyć każdego odcinka kręgosłupa. Nazwa tego złamania odnosi się do jego morfologii – w wyniku urazu trzon kręgu zachowuje się tak, jakby w jego środku wybuchł pocisk, a fragmenty złamanego trzonu przemieszczają się w różnych kierunkach – wyjaśnia dr Jurij Kseniuk, Ordynator Oddziału Chirurgii Kręgosłupa w Carolina Medical Center.

U pacjentki Carolina Medical Center badania obrazowe – RTG i tomografia komputerowa wykazały, że fragment trzonu kręgu znajduje się w kanale kręgowym, który mógł spowodować utratę funkcji neurologicznych i zaburzyć prawidłowe przewodnictwo rdzenia.

U pacjentki stwierdzono dużą ciasnotę kanału kręgowego, dlatego została zakwalifikowana do operacji w trybie cito. Istniało duże ryzyko, że niestabilne złamanie wybuchowe mogło spowodować dodatkowe, wtórne przemieszczenie i tym samym doprowadzić do poważnych zaburzeń neurologicznych – dodaje dr Kseniuk.

Pacjentka leczy się na cukrzycę typu 1, dlatego wybrano u niej małoinwazyjną metodę leczenia złamań kręgosłupa, a cały proces leczenia został według planu podzielony na dwa etapy. W pierwszym z nich przeprowadzono zabieg stabilizacji metodą przezskórną oraz laminektomię odbarczającą.

W pierwszej części operacji przeprowadzono zabieg stabilizacji przezskórnej przeznasadowej. Po podaniu znieczulenia, pod kontrolą wzorku i RTG, chirurg wprowadził przezskórnie śruby poprzez nasady kręgów do trzonów. Aby ustabilizować niestabilne złamanie śruby zostały zamocowane także w kręgach, które znajdują się powyżej i poniżej złamania. Następnie lekarz wprowadził lordotycznie wygięte pręty, które połączono ze śrubami. Za pomocą specjalnych narzędzi chirurg przeprowadził korekcję osi kręgosłupa.

W drugim etapie operacji, z małego nacięcia – około 5 cm, minimalizując uraz mięśni przykręgosłupowych, wykonano laminektomię, uzyskując uwolnienie struktur kanału kręgowego. W trakcie tej procedury usunięto część złamanego kręgu, odbarczając worek oponowy. Następnie za pomocą dedykowanych instrumentów nastawiono wystający do kanału kręgowego odłam.

Wykonanie obu procedur było niezbędne, aby zapewnić bezpieczeństwo pacjentce – ustabilizowano kręgosłup, a elementy uciskające worek oponowy i znajdujące się w nim korzenie nerwowe są już wolne. Oprócz odbarczenia struktur nerwowych podczas operacji nastawiono złamany trzon, poprawiając jego kształt oraz przywracając prawidłową oś kręgosłupa.

W trakcie leczenia operacyjnego zastosowaliśmy metodę mieszaną – wprowadziliśmy przezskórnie śruby i uwolniliśmy worek oponowy przy wykonaniu serii niewielkich nacięć. Nie zdecydowaliśmy się na operację klasyczną, w której trzeba wykonać jedno duże nacięcie rzędu 30 cm. Małoinwazyjne metody wiążą się z mniejszym ryzykiem powikłań infekcyjnych, co jest ważne zwłaszcza w przypadku pacjentów z cukrzycą. Dodatkowo wykonanie małych nacięć zmniejsza zakres uszkodzenia mięśni, a to ma wpływ na dalszy przebieg rekonwalescencji pacjenta i szybszy powrót do zdrowia – podsumowuje dr Jurij Kseniuk.

Drugi etap leczenia odbędzie się dopiero za rok. Wtedy specjaliści z Carolina Medical Center ocenią, jak dobrze zrósł się złamany trzon i czy można usunąć część śrub, zostawiając je jedynie w złamanym trzonie oraz powyżej i poniżej złamania. Usunięcie części konstrukcji stabilizacji pozwoli pacjentce zwiększyć zakres ruchu w kręgosłupie. Przyczynią się do tego zachowane, podczas pierwszego etapu leczenia, mięśnie przykręgosłupowe.

Jeżeli badania obrazowe wykonane za rok potwierdzą, że trzon jeszcze się nie zrósł, pozostawimy obecną konstrukcję stabilizacji. Jednak na podstawie wieloletniej pracy mogę stwierdzić, że są to pojedyncze przypadki. Najczęściej skracamy całą konstrukcję i uwalniamy część kręgów – dodaje dr Jurij Kseniuk, neurochirurg.